Szycha
Trzyma³ w rêku ostatnie trzy kule. Wiedzia³ ze ka¿da z nich mo¿e spowodowaæ ¶mieræ jego wrogów, ale by³ ¶wiadom ¿e to nie wystarczy by wyj¶æ ca³o z tej sytuacji. Tych kul wystarczy³o tylko na trzech przeciwników, a trzech to zdecydowanie za ma³o.
Borys wyjrza³ zza murka, zauwa¿y³ ¿e Stanis³aw szykuje siê do rzucenia granatu w stronê przeciwnika.
„G³upota” pomy¶la³, ale nie zamierza³ go ostrzec, nie mo¿e ryzykowaæ przecie¿ zdradzenia swojej pozycji. Borys dosta³ wyra¼ne rozkazy, nie zamierza³ nara¿aæ ca³ej misji z powodu braku kompetencji jakiego¶ dzieciaka.
Stanis³aw odbezpieczy³ granat i ¿eby móc nim rzuciæ wsta³ zza os³ony. Nawet nie zd±¿y³ wykonaæ zamierzonej akcji, gdy odezwa³ siê niemiecki karabin maszynowy.
„Za brawurê siê p³aci” pomy¶la³ Borys, a w tym momencie nast±pi³a eksplozja granatu który trzyma³ tamten ch³opak. To by³ idealny moment. Borys wychyli³ siê trzymaj±c w rêku swojego Mausera i gdy tylko zlokalizowa³ przeciwnika odda³ strza³. Zanim znikn±³ znów za murkiem zauwa¿y³ ja he³m szkopa wystrzeli³ w górê.
Ostro¿nie wychyli³ g³owê ponad murek by sprawdziæ czy nie przyby³y posi³ki. Gdy upewni³ siê ze nikt nie nadchodzi ruszy³ ostro¿nie do zw³ok Stanis³awa. Borys zacz±³ przeszukiwaæ teren przy jego zmasakrowanym ciele, w celu znalezienia amunicji, granatów czy czego¶ przydatnego co ocala³o w wybuchu. Gdy sprawdza³ kieszenie wytartej i podziurawionej polówki wyci±gn±³ czarno bia³e zdjêcie.
„Wracaj do nasz ca³y” taki napis widnia³ w rogu fotografii prezentuj±cej Starsz± kobietê, Stanis³awa oraz dwie m³odsze od niego dziewczyny. „Rodzina nawet nie dowie siê gdzie zgin±³” stwierdzi³ Borys i rzuci³ zdjêcie na zw³oki.
Parê godzin pó¼niej.
S³oñce ju¿ zachodzi³o, gdy w drzwiach schronu stanê³y dwie postacie.
- To porucznik Borys Celt-Skrzypczyñski, podobno jest polskim spadochroniarzem.- powiedzia³ adiutant nikim, ochryp³ym g³osem.
- Brakowa³o tu jeszcze jakiego¶ przyb³êdy, czego chcesz ?!- wrzasn±³ siedz±cy na krze¶le wojskowy.
Borys nie odpowiedzia³ od razu tylko przyjrza³ siê uwa¿niej ¿o³nierzowi za biurkiem.
Nie móg³ stwierdziæ czy by³ on wysoki, poniewa¿ mrok schronu i to ¿e ów cz³owiek by³ za biurkiem skutecznie mu to uniemo¿liwia³y. Widzia³ natomiast jego mocne rude w³osy, siêgaj±ce mu do ramion. Za¶ spod przet³uszczonych i posklejanych brudem w³osów spogl±da³y b³êkitne oczy, które swoim dziecinnym i pe³nym ufno¶ci spojrzeniem ca³kowicie psu³y gro¼n± atmosferê któr± niew±tpliwie stara³ siê roztoczyæ wokó³ siebie ten mê¿czyzna.
- Zatka³o Ciê krowi placku ?! - g³o¶ne pytanie pozwoli³o oderwaæ siê Borysowi od przygl±dania siê rozmówcy.
- Zosta³em wys³any tu w celu ... - Huk pobliskiej eksplozji zag³uszy³ resztê wypowiedzi Celta-Skrzypczyñskiego.
-Cholerne Szwaby, No dobra Borys to bierz trzech ch³opaków i wyno¶ mi siê st±d- powiedzia³ spokojnie dowódca tego zgrupowania, a Borys mu zasalutowa³ i odszed³.
Dzieñ pó¼niej.
Kula rozbryzga³a mózg partyzanta na mundurze Borysa.
„Niekompetentne bachory, same sobie winne” pomy¶la³ spadochroniarz przygl±daj±c siê trzem cia³om.
„Przynajmniej siê do czego¶ przydacie” Celt przeszukiwa³ zw³oki towarzyszy wyci±gaj±c amunicjê granaty i wszystko co przyda mu siê w tej beznadziejnej walce.
Borys znajdowa³ siê na pierwszym piêtrze domku jednorodzinnego, schody prowadz±ce do niego z parteru zosta³y zniszczone granatem wiêc o wtargniecie do budynku nie mia³ siê co martwiæ, jednak nie móg³ siê pokazaæ w oknie bo gdzie¶ na zewn±trz znajdowa³ siê wrogi snajper.
S³oñce odbija³o siê od le¿±cej na pod³odze butelki.
Wieczór.
Trzy kule. Znów nie mo¿e spud³owaæ. £aduje je powoli jak gdyby od samego ³adowania zale¿a³o jego ¿ycie. Ju¿ wie ¿e nie ma szans na wykonanie powierzonego mu zadania. Nie wie czego bardziej mu wstyd, tego ¿e po raz pierwszy zawiód³, czy ¿e do¶wiadczy³ tak ludzkiego uczucia jak strach.
Noc.
Oczy same siê ju¿ zamykaj±. W mroku nocy ka¿dy d¼wiêk wydaje siê g³o¶ny jak wystrza³ dzia³a. Ka¿dy krok zdaje siê s³yszalny z odleg³o¶ci wielu kilometrów. Ju¿ jest zmêczony, opuchniête ze mêczenia powieki opadaj±, on jednak nie mo¿e zasn±æ, nie w takiej chwili, przecie¿ zwyciêstwo by³o tak blisko. Zabrak³o tylko tego jednego strza³u.
„Ja nie mogê zasn±æ ... nie mogê skoñczyæ jak Oni” pomy¶la³ przygl±daj±c siê twarz± zabitych.
Czy to przez zmêczenie, a mo¿e ze strachu Borysowi zdawa³o siê ¿e jeden z nich bezg³o¶nie poruszy³ ustami. Tak jakby b³aga³ o pomoc.
- Nie mogê ... - szepta³ cicho a jego g³owa powoli opad³a, tak jak wypuszczony z rêki karabin.
Czy to d¼wiêk zwyciêstwa ?
Offline
Szwecu.
Brak mi s³ów po prostu.
Jeste¶ Mistrzem.
Fenomenalne opowiadanie.
Nawet nie wiem jakimi s³owami je opisaæ.
Po prostu gratulujê talentu. i podziwiam jak najbardziej.
Offline
o.O
Przelewasz Talent Na Papier Wsumie Na Klawiaturê ;P
GratZ xD
Offline
hmm.. a ja np nie bardzo rozumiem na czym polega zakonczenie.. ale nie mowcie mi prosze wole trwac w niepewnosci..
Offline